Jak wygląda typowy dzień 5 przedsiębiorczych kobiet, które warto znać

[ 10- 15 min czytania]
Jak wygląda typowy dzień przedsiębiorczych kobiet? Zafascynowana tym tematem, zaprosiłam do wypowiedzi osoby, których działalność bardzo mi imponuje, prosząc o odkrycie rąbka (a właściwie znacznie więcej) tajemnicy. Jak się okazuje kobiety te, mające na koncie wiele sukcesów zawodowych, w większości wstają wcześnie rano, kategoryzują zadania oraz wyznaczają bloki pracy, w których je wykonują. Ze względu na wielość działań poświęcają czas na planowanie, są świetnie zorganizowane i zdyscyplinowane (nie ma mowy o wielogodzinnym skrolowaniu Facebook’a). Pomimo, że często poza pracą zawodową, zajmują się też domem i dbają o rodzinę, znajdują czas na sport, hobby i relax. Zapracowane i… szczęśliwe. Jak one to robią? Zobaczcie same.
Jak wygląda typowy dzień 5 przedsiębiorczych kobiet, które warto znać
Joanna Ceplin – Budowanie wizerunku i strategii w mediach społecznościowych

Joanna Ceplin doradza firmom i osobom indywidualnym w obszarach związanych z komunikacją w mediach społecznościowych, tworzeniem koncepcji kreatywnych on-line oraz budowaniem wizerunku. Partner w agencji CommunicoArts oraz współzałożycielka Lemon Social Media. Aktywnie szkoli i wdraża nowe projekty edukacyjne.
“Mój tydzień pracy, dzielę na dwa bloki. W poniedziałki i piątki pracuję z domu. Pozostałe dni to spotkania z klientami i partnerami.
Poranek we wszystkie dni wygląda podobnie. Codziennie wstaję o 5.30. Decyzję o wcześniejszym wstawaniu podjęłam ponad rok temu i bardzo mi to pomaga w realizacji moich celów. Do 7.00 mam 1.5 godziny ciszy i spokoju. To wtedy powstają moje posty na blog, dłuższe teksty, prezentacje. O 6.30 mój mąż przynosi mi gorącą herbatę, to znak, że dom powoli budzi się. O 7.00 moja rodzina rozpoczyna dzień. Mam dwójkę dzieci, syn już sam przygotowuje się do szkoły, a nawet przynosi rano świeże pieczywo. Ja pomagam córeczce. Mąż zarządza śniadaniem. O 7.45, żegnam dzieci (do szkoły i przedszkola zawozi je mąż) i w zależności od dnia, albo siadam do pracy albo szykuję się na spotkanie.
Powiązane: Jak mindfulness pomaga w biznesie oraz 5 świetnych aplikacji do praktykowania medytacji
Uwielbiam te dni, kiedy pracuję z domu. To dla mnie przyjemność, usiąść z kawą i na spokojnie zaplanować dzień. Po krótkim podsumowaniu „co dzisiaj jest najważniejszego do zrobienia” przychodzi czas na odpowiedzi na maile, telefony czyli taką codzienną rutynę…
Czytaj dalej >>
Zazwyczaj o 10.00 rozmawiam z moją asystentką. W dni, w które jadę na spotkania, większość rozmów prowadzę z samochodu w trakcie jazdy. Wykorzystuję każdą minutę. Omawiamy etapy realizowanych projektów i sprawy związane z uczestnikami moich szkoleń i kursów. Zamówienia, faktury, terminy, rezerwacje, grafiki, teksty. Jest tego bardzo dużo. Mój zespół to również osoby, z którymi współpracuję na stałe, zajmujące się moimi stronami sprzedażowymi, platformą z kursami, grafikami na strony. Planuję rozmowy w zależności od etapu projektu. Prowadzę również konsultacje z klientami, czasem przez Skypa, a ostatnio codziennie transmisje na żywo na Facebooku.
Wbrew pozorom „nie siedzę na Facebooku” cały dzień. Większość osób zakłada, że w związku z moją działalnością spędzam wiele godzin na przeglądaniu statusów. Wręcz przeciwnie. Nie mam czasu na rzeczy przypadkowe, które będą odrywać mnie od tego, co zaplanowałam. Obserwuję tylko osoby i marki, które są dla mnie ważne, albo oferują mi wartościowe treści. Całą moją komunikację na platformach mam zaplanowaną i przygotowaną z wyprzedzeniem (do czego zachęcam podczas szkoleń i uczę, jak funkcjonować w takim systemie). Poświęcam na to czas raz albo dwa razy w tygodniu (zazwyczaj jest to piątek).
Dzięki wczesnemu wstawaniu, dwa razy w tygodniu mogę pojechać na trening, najbardziej pasuje mi pora przed południem, nie lubię ćwiczyć wczesnym rankiem, ani wieczorem. Taki mam rytm. W utrzymaniu systematyczności pomaga mi trener, dzięki niemu nie szukam wymówek i muszę ćwiczyć w tempie, który on narzuca. Sama nigdy bym się nie zmusiła do takiego wysiłku. Ale po treningu czuję satysfakcję, bo robię to dla siebie. Z treningu wracam w porze lunchu.
Bardzo doceniam, możliwość zjedzenia lunchu z moim mężem. Radek również dzieli swój tydzień na dni pracy z domu i z biura. Wspólne lunche to omawianie rodzinnych spraw oraz rozmowy o naszych wspólnych projektach. Oprócz mojej działalności szkoleniowej pod marką Joanna Ceplin, jestem partnerem w agencji Lemon Social Media. To wiele tematów do omówienia, decyzji do podjęcia. Klienci, umowy, zespół, zazwyczaj dwa razy w tygodniu poświęcam czas na organizację tych działań.
Po lunchu, kolejny blok pracy do ok. 16.00. O tej porze rozpoczynam tryb „Mamy” czyli odbiór córki z przedszkola, przygotowanie obiadu, rozmowa z synem po jego powrocie ze szkoły. Zajęcia dodatkowe.
Mój dzień pracy nie kończy się o 16.00… Znajduję jeszcze chwilę na sprawdzanie, co się dzieje na moich profilach społecznościowych, odpowiadanie na komentarze, pytania, nie jestem online 24 h, ale dodatkowo przynajmniej 4 razy w ciągu dnia kontroluję, co się dzieje w tym obszarze.
Dni w których nie pracuję w domu (czyli wtorek, środa i czwartek), to zazwyczaj maraton spotkań. Wyjeżdżam z domu 9.30. Umawiam się tak, aby jak najefektywniej wykorzystać ten czas. Zazwyczaj są to 2 – 3 spotkania. Wracając, odbieram córkę i sprawdzam, co się wydarzyło przez ostatnie godziny, czy pojawiły się pilne maile lub sprawy. Można powiedzieć, że tak wygląda typowy dzień. Do tego jednak dochodzą dni, kiedy prowadzę szkolenia (często są to weekendy), gdy biorę udział w wydarzeniach (np. poza Warszawą) i jestem zapraszana na gale (wtedy mam zajęty wieczór). Oczywiście, mogę zaplanować w zamian dzień wolny w ciągu tygodnia.
To co chciałabym podkreślić, to fakt jak bardzo pomagają mi w organizowaniu tego wszystkiego aplikacje i narzędzia. Nie bójmy się korzystać z tych udogodnień. Do pracy z zespołem używam Asany, do organizacji projektów i moich zadań wykorzystuję Nozbe. Do mediów społecznościowych wykorzystuję: Hootsuite, Canvę, Edgara, Later, Relay. Zapraszam na mojego bloga, gdzie często opisuję te narzędzia. I oczywiście zapraszam na moje transmisje na żywo i webinary!”
<< zwiń
Alina Moskwa, Design Your Life

Założycielka i autorka Design Your Life. Z wykształcenia architekt wnętrz, szefowa samej siebie – projektuje, dekoruje, pisze, prowadzi własny e-sklep.
“W ciągu ostatnich trzech lat – po niełatwej decyzji o rzuceniu etatu – nie miałam czegoś takiego, jak typowy dzień. Taki brak regularności i jakiegokolwiek schematu z jednej strony mnie cieszył i sprawiał, że jeszcze bardziej doceniałam swoją aktualną pracę, a z drugiej sprawiał, że chwilami tęskniłam do etatowej rutyny i stabilizacji.
Z czasem zapragnęłam jednak oddzielić od siebie „czas pracy” od „czasu w domu”, zdecydowałam się więc na wynajęcie własnego biura, do którego wychodzę każdego ranka. W tym nowym miejscu znalazłam także brakującą mi dotychczas przestrzeń do przechowywania wszelkich gadżetów i narzędzi wykorzystywanych w mojej pracy. To trochę zabawne, że zaczęło mi brakować tego wychodzenia z domu, od którego tak bardzo starałam się uciec.
Obecnie początek mojego „typowego dnia” wyznacza budzik około godziny 6:00. Zrywanie się o świcie nie zawsze jest łatwe i wcale nie musiałabym tego robić tak wcześnie, jednak znajduję w sobie motywację do wyjścia spod kołdry, ponieważ wyjątkowo lubię te poranne, spokojne godziny, które są tylko dla mnie, ten czas, gdy jeszcze nikt nic ode mnie nie chce, a telefon ustawiony jest na tryb samolotowy…
Czytaj dalej >>
Śniadanie, szykowanie się do wyjścia, ogarnięcie mieszkania – to wszystko robię w leniwym tempie, z puszczonym w tle audiobookiem lub luźnymi filmami na YouTube.
Staram się „dzień pracy” rozpoczynać około 8:00 – przyjeżdżam wtedy do swojego biura, a opuszczam je po 8-10 godzinach. W tym czasie zajmuję się wieloma różnymi zadaniami. Pracuję nad nowymi tekstami i projektami, odpowiadam na mejle, robię zdjęcia, udzielam się w social mediach, przygotowuję wyceny i oferty, a czasami też wybywam i spotykam się z ludźmi, czy załatwiam sprawy na mieście.
Kilka razy w tygodniu miejsce w moim grafiku zajmuje również siłownia – wieczorem po skończonej pracy lub rano, a wtedy do biura docieram dopiero koło godziny 10-11. Ciągle nie mogę dojść ze sobą do ładu i zdecydować się na konkretną godzinę, chociaż może nie powinnam nic ustalać na siłę, tylko cieszyć się tą elastycznością.
Wieczory głównie spędzam w domu – mam na głowie wtedy wszelkie domowe obowiązki, szykuję jedzenie na następny dzień, przygotowuję projekty na weekendowe zajęcia na uczelni lub po prostu nic nie robię – przeznaczam czas na książkę, telewizję, albo zajmuję się swoim albumem Project Life.
Na moim blogu opublikowałam niedawno szczegółowy wpis – relację z jednego dnia – godzina po godzinie. Wyjścia na miasto zostawiam sobie raczej na weekendowe wieczory. Lubię ten mój obecny tryb i na dzień dzisiejszy bardzo mi pasuje. Kiedy przestanie mi to odpowiadać, po prostu wszystko sobie przeorganizuję.”
<< zwiń
Ola Budzyńska – Pani Swojego Czasu

Trener z zakresu zarządzania sobą w czasie. Autorka bloga, na którym podpowiada, jak wziąć czas w swoje ręce i zarządzać nim po swojemu. “Mama Cukiereczka”.
“Zwykle wstaję przed 7:00 (chyba, że idę na kije – wtedy pobudkę mam po piątej) i po obudzeniu synów przygotowuję śniadanie. Wszystkie poranne rytuały wykonujemy z mężem na zmianę; gdy on zajmuje się chłopakami i posiłkiem, ja dosypiam lub robię makijaż, jeżeli tego dnia mam zaplanowane spotkanie.
Przed wyjściem do szkoły i przedszkola nie tylko przygotowujemy ubrania, plecaki, drugie śniadania, wodę do picia i zabawki, lecz także pamiętamy o naładowanym telefonie i zestawie cukrzycowym dla Jasia. Po odprowadzeniu dzieci mąż jedzie do pracy, a ja od razu siadam do pracy. Podkreślę: od razu. Bez zaparzania kawy, bez sprawdzania skrzynki e-mail, bez wchodzenia na portale społecznościowe.
Powiązane: Jak to powiedzieć? Kobieto, pozbądź się słabej mowy i wprowadź języku sukcesu
Mój pierwszy blok pracy trwa do godziny 9:30 – dzwonię wówczas do syna z pytaniem o wyniki pomiaru cukru. Do tego czasu staram się wykonać co najmniej jedno najważniejsze zadanie przewidziane na dany dzień. Jeżeli wyniki nie są dobre, albo wiszę na telefonie przez następne dwie godziny, albo pędzę na rowerze do szkoły, by sprawdzić, co się dzieje. Taka akcja często jest dla mnie równoznaczna z końcem pracy – czuję się zmęczona nie tyle fizyczne, co emocjonalnie. Odpisuję wtedy na wiadomości, zamieszczam wpisy na Facebooku lub dzwonię do kogoś, bo na bardziej wymagające działania zwyczajnie nie mam energii…
Czytaj dalej >>
Z tego powodu zasada „do 9:30 jedna najważniejsza rzecz zrobiona” jest dla mnie święta. Oczywiście robię od niej wyjątki: w dni, w które nic mi się nie chce (bo nie zwykłam zmuszać siebie do czegokolwiek), w dni, w które robię sobie wolne (bo zasłużyłam na odpoczynek wcześniejszą ciężką pracą) oraz wówczas, kiedy mam spotkania, wyjazdy itp.
W okolicach godziny 10:00 czas na pierwszą przerwę – zaparzam sobie kawę i przeglądam pobieżnie wiadomości e-mail oraz Facebook. Wiadomości bezlitośnie selekcjonuję, działając zgodnie z zasadą „czytaj dany dokument tylko raz”; na niektóre z nich szybko odpowiadam, z innych z kolei tworzę zadanie do zrealizowania w konkretny dzień.
W południe sprawdzam wyniki pomiaru cukru u Jasia i zjadam obiad. Po 13:00 siadam ponownie do pracy, by po około dwóch godzinach wyjść po dzieci do szkoły i przedszkola. W okresie tworzenia kursu, gdy potrzebuję kilku godzin nieprzerwanej pracy (na przykład na kręcenie filmów albo nagrania audio), telefony do Jasia przejmują mój mąż lub moja teściowa. W 100% zajmuję się wtedy pracą – jest to ważne choćby z powodu konieczności maksymalnego wykorzystania światła dziennego lub nagrania plików audio w tym samym czasie, by zachować podobne ustawienia głośności.
Mimo dosyć rutynowego przebiegu dnia nie ma mowy o monotonii w odniesieniu do pracy w blokach czasowych – zadania uzależnione są od dnia, miesiąca oraz projektu, w którego realizację jestem zaangażowana. Zupełnie inaczej wygląda mój dzień, gdy w ramach kursu „Zorganizuj się w 21 dni” jestem w 100% dostępna dla uczestników VIP, a zupełnie inaczej, gdy opracowuję nowy program.
Obecnie wprowadzam zmianę – co najmniej cztery razy w tygodniu znajduję godzinę na ruch albo w godzinach pracy, albo wcześnie rano, gdy wszyscy jeszcze śpią. Niekiedy są to ćwiczenia w domu, niekiedy spacer z kijami. I o ile podczas spacerów uwielbiam słuchać podcastów, o tyle podczas ćwiczeń oglądam seriale; mówiąc krótko – strategia łączenia nawyków w pary działa.
Po 16:00 wracam z chłopcami do domu, w którym czeka na nas mój mąż, i jemy podwieczorek. Następnie Jaś odrabia lekcje, a my bawimy się z Frankiem. Do wieczora działamy wspólnie – bawimy się, gramy w ping ponga (zakup siatki mocowanej do stołu był strzałem w dziesiątkę!).
Po 18:00 pora na kąpiel chłopców – zazwyczaj pluskają się sporą ilość czasu. Potem kolacja, mycie zębów, czytanie bajek i usypianie, czyli wieczorny standard każdej rodziny, który w naszej rodzinie również odbywa się na zmianę – gdy mąż przejmuje cały wieczorny majdan, ja mam wolne i z reguły odpoczywam, na przykład czytając książkę. Czytam również w wannie, co powoduje, że kąpiel zajmuje mi wieki.
A wieczorem? Wieczorem robimy to, co normalne małżeństwa robią wieczorem. Chociaż nie, chyba jednak nie, bo z tego, co wiem, normalne małżeństwa oglądają telewizor, którego my przecież nie mamy.
Potem ponowne pomiary cukru u Jasia – o dziesiątej w nocy, wpół do drugiej i wpół do piątej – i odpowiednie reagowanie. Ponadto co trzy dni zmieniamy Jasiowi wkłucie, podając uprzednio znieczulenie.
Dzień jak co dzień – nudy na pudy.
Przez lata podróżowałam i żyłam na walizkach, każdego dnia znajdując się w innym miejscu świata, czułam się jednak wtedy bardzo nieszczęśliwa. Teraz, wykonując te swoje nudne i zwyczajne sprawy, jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi.“
<< zwiń
Katarzyna Głąb, Po sukces na Szpilkach

Autorka bloga dla kobiet poszukujących wskazówek dotyczących zakładania i rozwoju biznesu, realizowania celów, organizacji życia i rozwoju osobistego.
“Ze względu na formę pracy moje dni zawsze wyglądają podobnie. Przyznam, że nie jestem zwolenniczką rozpoczynania dnia super wcześnie. Zwykle wstaję około 8:00. Po śniadaniu, wraz z kubkiem zielonej herbaty, siadam do komputera. Daję sobie 10 minut na sprawdzenie, co słychać w świecie. Przeglądam prywatnego Facebooka i różne aktualności.
Około 9:00 rozpoczynam pracę. Na początek staram się odpowiedzieć na wszystkie maile, wiadomości i komentarze. Od kilku tygodni staram się zaczynać dzień od pracy nad własnymi projektami. Wtedy właśnie tworzę wszelkie kursy, e-booki i oferty. Około 12:00 robię sobie godzinną przerwę. To czas na krótki trening, obiad, czy spacer z psem. Potem ponownie siadam do pracy. Od tego momentu, wszystko zależy od dnia i tego, co mam do zrobienia. We wtorki tworzę artykuły na bloga, w środy piszę newsletter, który wysyłam w czwartek z samego rana, a w czwartki z kolei tworzę merytoryczne mini-artykuły na temat podstaw biznesu, które umieszczam na swojej grupie facebookowej.
Oprócz tego codzienne poświęcam czas na tworzenie Indywidualnych Planów Zdobywania Klientów dla swoich klientek…
Czytaj dalej >>
Gdy mam więcej czasu przerabiam kursy, oglądam nagrania lub czytam artykuły dotyczące marketingu, zdobywania klientów, sprzedaży itp.
Wieczorami, po dłuższej przewie, wracam jeszcze do własnych projektów. Następnie ponownie odpisuję na wszelkie komentarze i wiadomości. Jedną godzinę lub dwie godziny przed snem staram się spędzić na przyjemnościach np. na czytaniu książek.
W 80% moje dni są bardzo intensywne i choć czasami czuję się zmęczona to lubię takie tempo. Prawda jest taka, że dużo bardziej męczy mnie nuda i brak jakichkolwiek zobowiązań. Kiedy jest czas na pracę, to pracuję na 100 %. Kiedy robię sobie wolny dzień, to odpoczywam całkowicie. Najlepiej relaksuję się na wszelkich wyjazdach, bo wtedy zawsze trzymam się z dala od komputera.”
<< zwiń
Kamila Sidor, założycielka i szefowa Geek Girls Carrots

Założycielka globalnej organizacji, której misją jest przyciągnięcie kobiet z różnych zakątków świata do branż związanych z nowymi technologiami.
“Jeżeli nie jestem w podróży, to mój dzień wygłąda w następujący sposób:
Budzę się ok. 7:00 – 8:00 rano, następnie 20 minut przeznaczam na medytację, potem śniadanie i kawa oraz ogarnianie mieszkania. O godzienie 9:00 zaczynam pierwsze spotkania – przeważnie via Skype, bo większość mojego zespołu pracuje zdalnie. Pracuję przed komputerem z domu albo z biura. Jesienią i zimą przeważnie pracuję z domu, wiosną i latem częściej w biurze, i kawiarniach. Godzinny lunch i kawę z zespołem albo w samotności – co bardzo lubię. Poźniej powrót do pracy albo spotkania z klientami, zespołem czy współpracownikami. Pracę kończę ok. 19:00 – 20:00. Czasem jeszcze po 21:00 biorę udział w spotkaniach networkingowo- biznesowych albo spotykam się z przyjaciółmi. Co drugi dzień przed snem ćwiczę i biegam ok. 3 -5 km. Zanim zasnę, czytam książki. Kładę się spać o północy. Ciemne strony mojego życia to: pusta lodówka, zakurzone mieszkanie, brak czasu na zakupy, słabe poinformowanie co się dzieje na świecie – nie oglądam telewizji, nie słucham radia, nie czytam newsów.”
Powiązane: Wywiad z Kamilą Sidor, szefową Geek Girls Carrots
Który z tych dni jest najblizszy Twemu trybowi?
Koniecznie podziel się tym z nami, zostawiając komentarz poniżej.
Śledź