“W Korei piękny wygląd jest wręcz wyznacznikiem sukcesu zawodowego oraz społecznego. Postanowiłam przybliżyć Polkom koreańskie kosmetyki oraz tamtejszą filozofię piękna” – wywiad z Agnieszką Bauer

[ 3- 5 min czytania]
Po zdobyciu doświadczenia zawodowego w obszarze finansowania projektów inwestycyjnych oraz w sektorze FMCG, postanowiła iść za ciosem i pasję przekuć w biznes. Agnieszka Bauer, o której mowa, od 2013 roku prowadzi własną działalność na rynku e-commerce. Jest to BEAUTIKON.com, sklep oferujący swoim klientkom niszowe kosmetyki najbardziej popularnych i cenionych marek koreańskich. To właśnie BEAUTIKON.com udało się przezwyciężyć trudy związane z biurokracją i zostać oficjalnym, wyłącznym dystrybutorem na polskim rynku kultowej, koreańskiej marki It’s Skin (jednocześnie jej pierwszym europejskim importerem). Chcecie dowiedzieć się więcej? Zapraszamy do rozmowy.
1. Agnieszko, dlaczego zdecydowałaś się uruchomić własną działalność na rynku e-commerce? Jak to się wszystko zaczęło?
Od ponad sześciu pracowałam w korporacjach, kiedy w mojej głowie zaczęła kiełkować myśl o uruchomieniu czegoś własnego. Pomysł na biznes przyszedł z zupełnie niespodziewanej strony. Koleżanka poleciła mi pewien koreański serial, w który oczywiście wciągnęłam się momentalnie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pierwszoplanowa aktorka okazała się być „stateczną” panią w wieku… 36 lat. Chcąc poznać sekret jej pięknego i młodego wyglądu, zaczęłam grzebać w sieci. W trakcie researchu co krok natykałam się na informacje o wieloetapowym koreańskim rytuale pielęgnacyjnym i, rzez jasna, o koreańskich kosmetykach. Postanowiłam zweryfikować te wszystkie informację, więc wybrałam się w podróż do Seulu. Na miejscu okazało się, że to prawda – Koreanki mają naprawdę piękną cerę. W Korei piękny wygląd jest wręcz wyznacznikiem sukcesu zawodowego oraz społecznego. Wracając (oczywiście obładowana kosmetycznymi zakupami), postanowiłam przybliżyć Polkom koreańskie kosmetyki oraz tamtejszą filozofię piękna. Z perspektywy polskiego rynku był to temat bardzo niszowy, pełen wyzwań i nieco tajemniczy, a zarazem… szalenie ekscytujący. Tak oto narodził się BEAUTIKON.com.
2. Ciekawa historia! Zatem ile trwało uruchomienie sklepu?
Budowa platformy sklepu oraz rejestracja pierwszej partii kosmetyków trwały łącznie około pół roku.
3. Zdecydowałaś się na gotową platformę sklepową czy stworzyłaś własną?
Wybraliśmy gotową platformę, która miała rosnąć i rozwijać się razem ze sklepem.
4. Wybrałaś trudną branżę, bo dużo jest w sieci sklepów kosmetycznych. Jaki jest sposób BEAUTIKON.com na odróżnienie się od konkurencji?
Przede wszystkim stawiamy na wysokiej jakości produkty oraz doskonałą obsługę klienta. Cały zespół dba o to, aby zakupy w BEAUTIKON.com były przyjemnym doświadczeniem. Najwidoczniej to działa, ponieważ bardzo dużo klientek powraca do nas z kolejnymi zakupami. Dodatkowo, kładziemy nacisk na promowanie wśród Polek wiedzy nie tylko o koreańskiej filozofii piękna, ale również o zasadach prawidłowej pielęgnacji skóry.
5. Brzmi to, jakby wszystko szło gładko i przyjemnie. Domyślam sie jednak, że nie obyło się bez trudności. Co było największym wyzwaniem w tracie rozwijania BEAUTIKON.com, związanym z chęcią oferowania kosmetyków azjatyckich? Jak sobie z tym poradziłaś?
Dotychczasowym największym wyzwaniem było chyba obalenie stereotypu o azjatyckich produktach. Wielokrotnie spotkałam się z obawami klientek, że kosmetyki produkcji koreańskiej to pewnie kiepskiej jakości „chińczyzna”. A przecież jest wprost przeciwnie! Koreański i japoński rynek kosmetyczny rozwija się najszybciej na świecie i pod względem technologicznym bije wszystkie inne na głowę. Dziś to zachodnie koncerny szukają inspiracji w Korei – jak to się stało chociażby w przypadku kremów BB.
My jednak najpierw musieliśmy wzbudzić zaufanie potencjalnych klientek. Te, które zaryzykowały jako pierwsze szybko pokochały widoczne rezultaty. W efekcie niemal każda zadowolona klientka za pomocą poczty pantoflowej „przyprowadzała” do nas swoje koleżanki, które już chętnie i ufnie dodawały kolejne produkty do wirtualnego koszyka.
Zatrudniliśmy też agencję public relations Profeina. W wyniku tej współpracy koreańskie kosmetyki spotkały się z dużym zainteresowaniem dziennikarek i blogerek urodowych, co oczywiście także pomogło w szerokiej prezentacji produktów na naszym rynku. Grono zadowolonych klientek cały czas rosło, a nasze działania dostrzegła branża e-commerce i w 2014 roku uhonorowała nas nagrodą E-Commerce Poska Awards w kategorii „Przełamywanie nieufności”.
6. Wow, gratuluję! Niektórzy twierdzą, że w dzisiejszych czasach nawet najlepszy produkt bez marketingu nie zaistnieje. Jakie działania marketingowe Ty oceniasz jako najbardziej skuteczne?
Trudno mi je oceniać w oderwaniu od siebie, ponieważ na sukces w e-commerce składa się wiele aktywności marketingowych na przeróżnych polach. Na pewno inwestycja w działania public relations pomogła szybko zwiększyć rozpoznawalność marki, zwłaszcza w pierwszych miesiącach funkcjonowania sklepu, kiedy pozytywne recenzje liderów opinii powodowały znaczny wzrost zainteresowania naszą ofertą.
Na co dzień korzystamy z wielu możliwości dotarcia do klientów, skupiając się przede wszystkich na możliwościach e-marketingu. Choć nieustannie testujemy nowe narzędzia i koncepcje, finalny budżet lokujemy w te kanały marketingowe, które są z punktu widzenia naszego biznesu perspektywiczne, np. pozycjonowanie czy remarketing w serwisach społecznościowych. Dodatkowo, bardzo dużo pracy wkładamy w bliską relację z klientem. Na naszej infolinii odpowiadamy na bardzo wiele pytań, rozwiewamy wątpliwości czy nawet doradzamy w doborze kolejnych kosmetyków – słowem: jesteśmy dostępni na każdym etapie procesu zakupowego. W efekcie dziś wiemy, jakich nowych produktów oczekują nasze klientki oraz jakie treści powinniśmy tworzyć, aby były one dla nich najbardziej ciekawe i pomocne w codziennych kosmetycznych wyborach.
7. Nawiązując do klientek, jak długo czekałaś na pierwsze zamówienia od momentu uruchomienia sklepu?
Pierwsze zamówienia pojawiły się już pierwszego dnia funkcjonowania sklepu.
8. Niesamowite! Dlaczego kobietom potrzebne są kosmetyki azjatyckie?
Kosmetyki azjatyckie mają bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Nasze klientki chwalą rewelacyjną jakość, nierzadko porównywalną z półką premium w luksusowych drogeriach, ale w znacznie atrakcyjniejszej cenie. Rynek koreański czy japoński jest tak nasycony, że tamtejsi producenci kosmetyków wręcz prześcigają się w proponowaniu coraz to atrakcyjniejszych produktów o bardzo dobrym składzie, skutecznym działaniu i… miłym dla oka designie. Jeśli produkt nie spotka się z uznaniem – w momencie wypada z rynku. W trakcie swoich azjatyckich wojaży kilka razy musiałam obejść się ze smakiem, kiedy kosmetyk, którego wyjątkowo pożądałam, okazał się być kompletną klapą na rynku koreańskim i był już wycofany ze sprzedaży.
Szał na koreańskie kosmetyki i koreańskie sposoby pielęgnacji skóry dopiero zaczyna wkraczać do Europy. Azjatyckie hity kosmetyczne czyli kremy ze śluzem ślimaka, wyciągiem z jadu węża lub wyciągiem z gniazd jaskółczych, początkowo przyjęte z obawą, teraz zyskują coraz więcej zwolenniczek. Co więcej, widać, że europejskie firmy kosmetyczne czują na plecach oddech koreańskiej konkurencji i również zaczynają podpatrywać trendy azjatyckiego przemysłu kosmetycznego.
9. Największe zalety wynikające z uruchomienia i prowadzenia własnej firmy?
Przede wszystkim niezależność oraz możliwość sterowania rozwojem biznesu według własnego wyobrażenia oraz oczywiście niesamowita satysfakcja, jaką daje sukces własnego biznesu.
10. Największy dotychczasowy sukces BEAUTIKON.com?
Sukcesem jest nasz dynamiczny rozwój i bardzo duża ilość zadowolonych, powracających klientek.
11. Jakie są plany rozwoju BEAUTIKON.com na najbliższy czas?
Od 2015 roku bardzo inwestujemy w kanał offline. Mamy już flagową wyspę It’s Skin w warszawskiej Galerii Mokotów. W tym roku planujemy otwarcie nowego sklepu stacjonarnego – tym razem w innym mieście. Oprócz tego cały czas rozwijamy ofertę online i być może uda się w tym roku wprowadzić nowe marki do BEAUTIKON.com.
Jak mawiają Koreańczycy: 화이팅 ! („do boju”) więc walczymy i pniemy się w górę 🙂
Zatem 화이팅 ! Serdecznie dziękuję za wspaniałą rozmowę.
Śledź